Bajka o przyjaźni dwóch ogórków

Zabieram się za edukowanie dzieciaków! Takich małych, biegających, wrzeszczących i załatwiających się najczęściej tam, gdzie nie trzeba. A wszystko dzięki Programowi Trzeciemu Polskiego Radia. Dziękuję, pora zmieniać świat.

Poranny rytuał - pobudka -> robienie kawy -> prysznic -> śniadanie. W czasie wesołego śpiewania w łazience kawa stygnie, a po zrobieniu jedzenia jest ma już odpowiednią temperaturę, by zacząć ją pić. Nie znoszę, kiedy jest okropnie gorąca. W międzyczasie komputer wypluwa z głośników poranną audycję, ale tym razem trafiłem na wiadomości. To znaczy tylko tyle, że łazienka zajęła mnie na prawie pół godziny. Hmm.

Ale w wiadomościach, oprócz wieści z Krymu i codziennych informacji z Wiejskiej, usłyszałem o dziesiątej (już) akcji Akademii Zdrowego Przedszkolaka, która tym razem skoncentrowana jest na temacie zdrowego odżywiania. Super! Dzieciaki będą uczyć się o tym, co można jeść, a czego nie powinny.

Rodzice od małego powtarzali, że cebula jest bardzo zdrowa. Mięso też trzeba jeść, bo inaczej nie wyrosnę na dużego i silnego. Natchniony wiedzą, stosowałem się do zaleceń mamy i taty. A cebuli nie lubię do dziś.

O przedszkolaków XXI wieku dorośli dbają, jak mogą. Będą bajki o zdrowym jedzeniu, konspekty, prezentacje i tona innych ekstra rzeczy. Ale znając życie i realia, dzieciom sprzedadzą jakieś gówno, które niczego ich nie nauczy, a kasę za to zbierze jeden rysownik i ktoś, kto wymyśli denne bajeczki.

Dlatego postanowiłem dopisać coś od siebie, oczywiście w temacie zdrowego odżywiania. Nigdy nie stworzyłem żadnej bajki, a przecież dzięki blogowi spełniam swoje marzenia. Przy okazji w magiczny sposób sprawię, że Twój dzieciaczek dzisiaj zaśnie bez kiwnięcia palcem. Takie to wciągające. Bardzo. Uwaga, oto bajka!

"Bajka o przyjaźni dwóch ogórków"

Dawno, dawno temu, za siedmioma regałami i przecenionymi konserwami, żył sobie Jurek - ogórek. Wszystkie warzywa zazdrościły mu urody, bo był ubrany w piękną, lśniącą skórkę, która kolorem przypominała liście kasztanowców, zanim nie zostały zjedzone przez robaki. Koledzy Jurka nie wyglądali gorzej. Przyciągali wzrok ludzi przechodzących obok nich i dumnie prężyli się przed smutną cebulą i ziemniakami, ukrytymi za woalką.

W końcu jeden z ludzi zabrał Jurka ze sobą. Ogórek pospiesznie pożegnał się ze znajomymi, którzy towarzyszyli mu do tej pory i z uśmiechem wylądował w siatce.

Po dotarciu do nowego domu okazało się, że nie był jedynym zielonym pośród mądrych ludzi. Zauważył obok siebie, w drugiej siatce innego ogórka. Był przerażająco smutny, ubrany w brzydką skórkę i zadziwiająco mały. Jurek popatrzył na niego z litością, a kiedy po kąpieli znaleźli się w jednym koszyku, zapytał go o imię. Nieśmiałym głosem powiedział, że nazywa się Marek. Porozmawiali ze sobą chwilkę, a potem poszli spać, bo porządku w koszyku pilnował jakiś burak.

Kilka następnych dni spędzali w swoim towarzystwie i całkiem mocno się ze sobą zżyli. Niestety pewnego ranka, tuż po pobudce, Jurek zauważył, że jego przyjaciel Marek nie oddycha. Rozpaczliwie zaczął go reanimować, ale na nic się to nie zdało. Marek zgnił. Kiedy ludzie to zauważyli, bez żadnych skrupułów gdzieś go zabrali.

Zrozpaczony Jurek nie mógł się pogodzić ze stratą najwierniejszego przyjaciela i w akcie desperacji wypadł z koszyka i wylądował za szafką. Wiedział, że nie może dłużej tam zostać. Chciał, żeby spotkało go to samo, co Marka.

Przeleżał za szafką trzy miesiące. Tak się złożyło, że ludzie zdecydowali się na remont i znaleźli go za szafką. Umyli, bo trochę się zakurzył, pokroili i dodali do sałatki.

Jurek chciał zgnić tak, jak Marek. Niestety, nie udało mu się.

Bo był genetycznie modyfikowany.

Koniec.

I jak, nadaje się?


  • Love
  • Save
    Add a blog to Bloglovin’
    Enter the full blog address (e.g. https://www.fashionsquad.com)
    We're working on your request. This will take just a minute...