Dwa angielskie przymiotniki - tattooed (wytatuowany) i tatted (frywolitkowy), różnią się jedynie dwiema literami. To było dla mnie inspiracją do stworzenia koronek, które naszyję na ubrania.... wytatuuję ubrania koronkami:) Może
pamiętacie motyla? Tym razem postawiłam na standardową serwetkę:
Serweta powstała podczas wojaży w zagranicznym Caboniowie, z uwagi na maleńkość szydełka i potrzebnych do frywolitki akcesoriów. Stanowiła wyzwanie - pierwszy raz podeszłam do mock ring'ów, ale poza tym dziergało się ją bardzo przyjemnie. To też moja pierwsza tak duża serweta frywolitkowa. Wzór na "Corona - sunburst doliy" pochodzi z
Contemporary Tatting autorstwa Judith Connors. Odjęłam wzorowi trochę pikotek i ostatni rząd.
Naszyta została na bawełnianą tunikę/sukienkę z gatunku tych, co były na Wyspach, a potem przywędrowały do Polski, wycenione na wagę:) Premierowo pokazałam się w niej na spotkaniu w
Splotach! To co dzisiaj zrobiłyśmy to już osobna historia, do innego posta:)