Krzysiek Humeniuk

Duża pizza na duży APPetyt - recenzja i dokarmianie blogera

To były wakacje pod koniec lat 90. Wyjechaliśmy w góry z rodzicami, skazani na dwa tygodnie nudy i desperackiego dobijania się do wypełnionego ówczesną gimbazą salonu gier. W starciu z kolonijną młodzieżą byliśmy bez szans, ale to właśnie wtedy po raz pierwszy oszalałem na punkcie potrawy, która na całym świecie jest prawie tak popularna, jak ja.

Żartowałem, nie jest aż tak znana. Ale mniejsza o to. Pamiętam ten moment jak dziś - poszliśmy na kolację do pierwszej pizzerii z moim życiu. Wystrojem mogłaby mnie dziś skutecznie odstraszyć, ale wtedy był to najlepszy lokal, w jakim byłem. Mistrz od pieczenia tych włoskich placków przygotowywał wszystko na naszych oczach, za dużą (a dla mnie ogromną) szybą. Rzucał ciastem, z pietyzmem dodawał kolejne składniki, a w końcu serwował gotowe danie. Tępe noże i ten klimat - do teraz mam ciarki na plecach na samą myśl. Ale trzeba przyznać, że pizza była pyszna.

Na szczęście od tego czasu całkiem dużo się zmieniło i nie trzeba ruszać się z domu, żeby zafundować sobie porządny obiad. Dzwonisz, mówisz, że umierasz z głodu, i jakiś miły człowieczek przywozi jedzenie prosto do domu.

Zostałem zaproszony przez PizzaPortal.pl do wzięcia udziału w akcji “APPetyt na wakacje!” i do przetestowania aplikacji, dzięki której w kilku krokach mogę sprytnie wywinąć się od obowiązku przygotowania obiadu dla mojej rodzinki. Postanowiłem, że spojrzę moim krytycznym okiem na dzieło moich kolegów po fachu i sprawdzę, czy to rzeczywiście działa. A tak się złożyło, że moje zwichnięte kolano nie pozwala mi wychodzić poza obszar mieszkania, warunki testowania apki można zaliczyć do prawdziwie trudnych.

Do dzieła

Pierwsze, co zasługuje na uwagę, to dostępność - do wyboru są wersje na systemy iOS, Android oraz Windows Phone. Miałem zatem możliwość wyboru i zdecydowałem, że tym razem dam szansę Androidowi. Poza tym to dobra okazja, żeby odkurzyć mojego Nexusa 7.

Po pobraniu aplikacji i pierwszym uruchomieniu, na ekranie pojawia się logo PizzaPortalu, które po kilku sekundach zastąpione zostaje przez formularz, który prosi użytkownika o podstawowe dane - miasto, ulicę dostawy i numer ulicy (żeby móc łatwo zlokalizować najbliższe restauracje).

Po chwili na ekranie pojawiają się firmy, które najprawdopodobniej uratują nam życie i przynajmniej na jakiś czas zaspokoją apetyt. Z dostępnej listy wybieramy restaurację, która nas interesuje. Każda knajpka w serwisie ma swoją podstronę, na której można sprawdzić opinie innych użytkowników i zasięgnąć informacji np. jak długo jest czynna albo czy obsługuje zamówienia na dowóz.

Naszym oczom w końcu ukazuje się menu pełne smakołyków. Dodawanie do koszyka jest bardzo intuicyjne i wymaga od użytkownika jedynie pewności siebie i dodatniego stanu konta, bo jest z czego wybierać.

Kiedy zamówienie jest kompletne można przejść do konkretów, czyli uzupełnienia danych. Podajesz swoje dokładne dane (nawet takie, jak kod do bramy albo piętro). Możesz dodać też dodatkową informację dla restauracji, ale to tylko opcja.

Pozostaje już tylko wybrać sposób dostawy, wybrać preferowaną formę płatności (karta/Paypal/gotówka) i potwierdzić zamówienie. Jeśli wybrałeś płatność kartą, od razu załatwiasz wszystkie formalności i pozostaje czekać na jedzenie.

Na koniec wyświetla się ekran z podsumowaniem zamówienia i szacowanym czasem dostawy. Przychodzi też mail, który zawiera trochę więcej informacji, ale akurat on nie był specjalnie istotny.

Co z tego wyszło?

Przyznam szczerze, że bardzo chciałem sprawdzić zgodność rzeczywistego czasu dostawy z tym, co podpowiadała apka. Jak widać na załączonym zrzucie ekranu, miałem jeść za 45 minut. Czekałem z zegarkiem w ręku po cichu licząc na to, że dostawca przyjedzie co najmniej po godzinie. Tymczasem zjawił się po - UWAGA - 44 minutach. Byłem pod wrażeniem!

A pizza doskonała. Tortellini mam dziś na obiad :)

Ale przecież miałem pisać o aplikacji. Zatem:

Wnioski

Potestowałem, wypróbowałem i w zasadzie nie mam się do czego przyczepić. Wersja na system Android działa bardzo sprawnie (co było dla mnie sporym zaskoczeniem), a cały proces zamawiania jedzenia jest bardzo intuicyjny i całkiem dobrze przemyślany. Głodny klient czuje się tak, jakby ktoś prowadził go za rękę, bo każdy kolejny krok zbliża do jedzenia. A o to przecież chodzi :)

Słówko na temat interfejsu - wszystko wygląda przejrzyście i nie ma problemów z lokalizacją poszczególnych opcji, ale wydaje mi się, że wygląda to nieco archaicznie. Tu gradient, tam defaultowe przyciski. Przydałoby się tchnąć w UI drugie życie i zaserwować coś, co będzie a) ładne, b) nieco bardziej nowoczesne. Nie zrozum mnie źle - nie wygląda to tragicznie, ale bycie ładniejszym jeszcze nikomu nie zaszkodziło :)

Apka od PizzaPortal.pl do zamawiania jedzenia online to od dziś jedna z obowiązkowych pozycji na mojej liście aplikacji. Szczególnie teraz, podczas wakacji - wyobraź sobie, że jedziesz do obcego miasta i nagle chce Ci się jeść. Bez szukania, bez ulotek, bez pytania tubylców - wyciągasz smartfona i zamawiasz swoje ulubione danie. Nie wiem, jak Ty, ale ja w to wchodzę!

PS. Jeszcze krótkie info dla wszystkich, którzy gromadzą w domu stare ulotki z pizzerii - zerknijcie na stronę i weźcie udział w konkursie. Do wygrania m.in. telefon Sony Xperia. Ja nie umiem w origami, ale może Wy dacie radę :)

// Wpis powstał we współpracy z PizzaPortal.pl

  • Love
  • Save
    Add a blog to Bloglovin’
    Enter the full blog address (e.g. https://www.fashionsquad.com)
    We're working on your request. This will take just a minute...