Kasia Gorol

Stockholm photo diary



Tygodniowy pobyt w Sztokholmie dobiegł końca, a my wróciliśmy do domu zainspirowani i pełni sił do działania w nowym roku. Chociaż styczeń nie jest najlepszym miesiącem na zwiedzanie, to chłód i krótkie dni nie przeszkodziły nam w odkrywaniu przepięknych zaułków miasta. Jak już wspomniałam w poście zapowiadającym podróż do Szwecji, dostałam zaproszenie od Microsoft Lumia do uczestniczenia w akcji #MakeItHappen, polegającej na spełnieniu jednego niespełnionego postanowienia z roku 2014. Wyjazd umożliwił mi zmierzenie się z językiem szwedzkim po raz pierwszy w "naturalnych" warunkach. Jak mi poszło? Całkiem nieźle, choć oczywiście mogło być lepiej :) Zaczęło się od zamówienia kawy, później obiadu, następnie zamienieniu kilku słów z paniami przyjmującymi zamówienie i tak dalej, i tak dalej. Najważniejsze, że przełamałam strach i w przypadku niedogadania się po szwedzku, po prostu przestawiałam się na angielski.
Zapraszam do przejrzenia fotorelacji z wypadu! :)
My week stay is Stockholm came to an end, we came back home inspired and with new energy for the 2015. Although January is not the best sight-seeing month, coldness and short days didn’t prevent us from discovering the beautiful places of the city. As I’ve already mentioned I was invited by Microsotf Lumia to take part in the #MakeItHappen event when one of the unfilled 2014 resolutions would come true. The trip allowed me to cross swords with my Swedish for the first time in "native" environment.

Szwedzki specjał- bułeczki cynamonowe "Kanelbullar"

Statystycznie w Skandynawii pije się najwięcej kawy na świecie, a sama Szwecja jest na drugim miejscu tego rankingu. Ilość klimatycznych kawiarenek przy sztokholmskich ulicach jest nieprawdopodobna, a co najlepsze, zazwyczaj w każdej było pełno ludzi rozkoszujących się kawą i jakimś małym smakołykiem. W Szwecji przerwa na kawę (najczęściej z jakąś słodkością) nosi nazwę Fika i ma ogromne znaczenie w życiu Szwedów.
Swedish 'Fika' means having a coffee break, often with a cake.
(I was wearing hyeparkandlune top, AEO jeans, Timberland boots)

Sztokholm nie jest miastem-molochem, więc wszystkie najważniejsze miejsca turystyczne zwiedziliśmy na piechotę. Uwielbiam długie spacery po mieście, dlatego nie było potrzeby korzystania z metro czy innych środków transportu. To, co nas bardzo pozytywnie zaskoczyło, to ogólny spokój w mieście- w ogóle nie odczuwało się gorączkowej atmosfery jaka panuje zwykle w stolicach. Największe grupy ludzi spotykaliśmy na Gamla Stan (Stare Miato) oraz w miejscach shoppingowych (o tym kilka słów w następnym wpisie), zaś gdzie indziej raczej nie trzeba było martwić się o zaginięcie w tłumie. Drodzy czytelnicy znający lepiej Sztokholm- zawsze jest tak przyjemnie spokojnie, czy to to zasługa dość martwego turystycznie stycznia?

"Polacy nie odwiedzają go często – bo zimno, bo drogo i jest wiele ciekawszych miejsc. Jednak ci, którzy zaryzykowali, na pewno nie żałują, chętnie polecają innym, a w końcu – sami wracają."* Fakt, ceny są naprawdę wysokie w porównaniu z tymi w Polsce, dlatego na dłuższy wypad na pewno trzeba zabrać ze sobą trochę więcej pieniędzy niż w przypadku wyjazdu do innego europejskiego miasta. Największą różnicę w cenach odczuliśmy w restauracjach oraz w sklepach spożywczych.

Na dziś to tyle, jednak w planach mam jeszcze dwa wpisy! Do następnego! :) ______
*www.world-adventure.net/
  • Love
  • Save
    10 loves 3 saves
    Add a blog to Bloglovin’
    Enter the full blog address (e.g. https://www.fashionsquad.com)
    We're working on your request. This will take just a minute...