Daria

YSL Baby Doll, Tarte Gifted, Tarted Light, Camera, Lashes


Hej:)


Witam po kolejnej dłuższej przerwie, niestety pogoda bardzo nie sprzyja robieniu zdjęć. Może kiedyś dorobię się porządnej lampy, ale na dzień dzisiejszy muszę po prostu wypatrywać promieni słonecznych. Dzisiaj takie były, stąd udało mi się coś sfotografować:) Z góry przepraszam za moje czerwone oczy - alergia. I przepraszam za brak makijażu, zdjęcia akurat przypadły na mój dzień z zerową pielęgnacją i bez makijażu:)

W tym wpisie chciałabym Wam pokazać moje trzy (nowe) tusze do rzęs. YSL Baby Doll mam od 3 miesięcy, obydwa tusze Tarte od miesiąca. Przeważnie tusze po prostu opisywałam, ale zdałam sobie sprawę, że a. większość osób i tak nie czyta tekstów, b. na zdjęciach jednak wszystko jest bardziej widoczne. Moje rzęsy są stosunkowo długie (dla mnie nie są, ale powiedzmy, że je takowymi można nazwać), do tego bardzo cienkie, naturalnie podkręcone i niesforne. Są szare (?), a końcówki są prawie przezroczyste:) Pomalowane przeważnie dotykają kości brwiowej. Moje oczy są bardzo wrażliwe, noszę także soczewki, żadna z tych maskar ich nie podrażnia. Wszystkie dobrze się zmywają.

Yves Saint Laurent Volume Effect Baby Doll



Od czerwca 2013 nie kupuję drogich maskar (mam zrobić post o moim 'minimalizmie kosmetycznym'?), ta była wyjątkiem, ponieważ udało mi się ją dostać za połowę ceny (kosztuje 159?155? a ja ją zdobyłam za 79,90 w promocyjnej Sephorze), stąd uznałam, że cena jeszcze nie jest taka zabójcza i mogę sobie na nią pozwolić. Moim ulubionym tuszem YSL jest Shocking, który jest trochę kontrowersyjny, bo nieumiejętnie nałożony potrafi strasznie sklejać rzęsy, jednak, gdy opanujemy jego szczoteczkę, rzęsy wyglądają idealnie. Łatwiejszym w obsłudze, moim drugim ulubionym tuszem do rzęs jest Chanel Le Volume. Cudo. Ale wróćmy do Baby Doll. Szczoteczka nie wygląda za ciekawie, ale za to najlepiej rozdziela rzęsy, które jak wspomniałam, mam niesforne. Jest to widoczne szczególnie na moim prawym oku, tak jak moje włosy, rzęsy też się kręcą, czasami w różne strony:) Są one widocznie wydłużone, czarne:) ale średnio pogrubione. Tusz się nie kruszy, po tych 3 miesiącach już widać, że się powoli starzeje, zawsze odbija się na powiekach (jeszcze nie znalazłam tuszu, nawet wodoodpornego, który by się nie odbijał). Nie wiem czy kupię ją jeszcze raz. Gdybym znów miała się skusić na maskarę z wyższej półki, raczej wróciłabym do Chanel albo YSL Shocking.

TARTE Amazonian Clay Smart Mascara Gifted



Po pierwsze, to oczywiście jest miniaturka:) Mój pierwszy zawód. Cudowna szczoteczka, która dała mi nadzieję na piękne, wyraziste i bardzo pogrubione rzęsy. Z całej trójki ma najsłabszy efekt. Nie poradziła sobie z moim prawym okiem (w/w niesforne rzęsy). Nadal są cienkie, trochę wydłużone, ale raczej nic specjalnego. Odbija się, jest czarna i się nie kruszy. Szybko znalazła nowy dom, o dziwo mojej mamie ona bardzo pasuje (rzęsy mojej mamy są bardzo krótkie, ale trochę gęstsze niż moje, do tego bardzo proste), więc mogłam się z nią rozstać bez żalu.

TARTE Light, camera, lashes



Kolejna miniaturka. Znowu wielkie nadzieje, na szczęście chociaż połowicznie je spełniła:) Rzęsy są bardziej pogrubione niż w przypadku Gifted, tak samo wydłużona na zdjęciu, chociaż na żywo wydawało mi się, że są dłuższe, może to efekt tego pogrubienia? Do tego nie poradziła sobie tak dobrze z prawym okiem, jak YSL, ale na pewno lepiej niż Gifted. Efekt mnie zadowala, szczególnie za tę cenę i na pewno do niej wrócę. Oczywiście również się odbija, ale się nie kruszy.

tutaj wszystkie 3 dla porównania, chyba na takim kolażu najbardziej widać różnicę:) od góry YSL, Tarte Gifted, Tarte lights, camera, lashes


  • Love
  • Save
    1 love
    Add a blog to Bloglovin’
    Enter the full blog address (e.g. https://www.fashionsquad.com)
    We're working on your request. This will take just a minute...