Goodbye 2015

Jak co roku, wracam do was z ulubieńcami. 2015 był dla mnie bardzo pracowity, a jednocześnie pełen uważności i doceniania każdych wolnych chwil, których naprawdę było bardzo niewiele. Zdarzyło nam się kilka krótkich, ale bardzo przyjemnych podróży (hello Rzym, hello Sztokholm!), a teraz, leżąc w łóżku z baldachimem i widokiem na zatokę oraz malutkie wyspy nadrabiamy brak dłuższych wakacji i leniuchujemy w cieple aż do połowy stycznia (Gwadelupa przygarnia nas jeszcze przez dwa tygodnie). Postanowiłam nie czekać do powrotu i już teraz podzielić się z wami moimi odkryciami. Być może znajdziecie coś dla siebie w tym zestawieniu.

Najlepsza książka: Wiadomość, Tove Jansson. Tak jak już pisałam kiedyś w ulubieńcach marca, te kilkanaście opowiadań mocno poruszyło moją głowę. Jedne trafiły w punkt, inne były bardzo blisko, a to wystarczy, by zapamiętać je na dłużej.

Najlepszy film: Młodość, Paolo Sorrentino. Przepiękne kadry i historie pełne tęsknoty. Nic dodać, nic ująć.

Najlepszy album muzyczny: Spoken Love. To, co mnie najbardziej zachwyca, to ich autentyczność. Zarówno w osobach, tworzących zespół, jak w również w muzyce. A także w gotowości do podążania za własną wizją, niekoniecznie mainstreamową, ale za to pełną prawdziwych emocji.

Najlepszy serial: Narcos. To było odkrycie roku. Wciągające jak narkotyk. Obejrzane jednym tchem, z nietypową narracją i fantastycznymi postaciami. A najlepsze jest to, że historia Pabla Escobara wydarzyła się naprawdę, choć czasem trudno w to uwierzyć.

Najlepsza kawiarnia: Roślina. Latem można przesiedzieć godziny w ich ogródku, rozpoczynając dzień od pysznej flat white i kanapki z cheddarem, pomarańczą oraz kapustą kiszoną. Wieczorem często nachodzi mnie ochota na ich wegeburgera. To taka nasza kawiarnia blisko domu, ale gdybym mieszkała w innej dzielnicy, równie chętnie chciałabym tu wracać.

Najlepsza knajpa: MOD. Bardzo dobre i bezpretensjonalne smaki. Ramen jest pierwszym wyborem, ale kuszą też inne smakołyki. Bułeczki z masłem śledziowym i innymi dodatkami zachwycają od pierwszego kęsa. Tak samo jest z mini-deserami na raz. Oraz zjadłam tam najlepsze małże św. Jakuba.

Najcudowniejsza podróż: Szkocja. Bardzo krótki październikowy wypad, podczas którego mieszkaliśmy w przepięknym białym domu, o który często pytaliście mnie na Instagramie. Szkocja nas oczarowała. Do tego stopnia, że po powrocie do Warszawy jeszcze długo myślałam o tej wyprawie. Na pewno też za sprawą wyjątkowej sesji zdjęciowej, którą mieliśmy z okazji naszej pierwszej rocznicy.

A co Was oczarowało w 2015 roku? Chętnie dowiem się, jak kulturalnie / podróżniczo / kulturalnie minął Wam (już poprzedni) rok!

  • Love
  • Save
    Add a blog to Bloglovin’
    Enter the full blog address (e.g. https://www.fashionsquad.com)
    We're working on your request. This will take just a minute...