Czas na kolejny miesiąc z mojego albumu project life 2015 :) Lipiec spędziłam głównie w podróży, ale udało mi się też nacieszyć trochę domem i przemiłym towarzystwem i skorzystać z lubelskich atrakcji. Targi śniadaniowe to super sprawa, byliśmy w stanie specjalnie z tego powodu wstać rano w niedzielę! A to nieczęsto nam się zdarza.
>> LIPIEC
Tydzień 27 był bardzo gorący, ratowaliśmy się lodami, koktajlami, kawą i makaronikami z tygodnia francuskiego w lidlu ;) Weekend spędziłam z młodszą siostrą mojego męża we Wrocławiu. W sobotę prowadziłam warsztaty albumowe, a resztę wyjazdu poświęciłyśmy na zwiedzanie, picie mrożonej kawy i chowanie się przed słońcem. I szukanie dobrego jedzenia.
Tydzień 28 rozpoczęłyśmy jeszcze we Wrocławiu, zwiedziłyśmy zoo, pospacerowałyśmy po naszych ulubionych miejscach i wróciłyśmy samolotem ;) W domu czekała na mnie stęskniona kota i koleżanki, z którymi udało się nawet spędzić uroczy wieczór na balkonie ;)
Niedzielę rozpoczęliśmy na targu śniadaniowym, a potem prawie cały dzień spędziliśmy na działce mojej chrzestnej, a wieczorem szwendaliśmy się po mieście :) Tydzień 29 to głównie przygotowania do wyjazdu i kolejne spotkanie z Anią :) A w weekend wyruszyliśmy na południe! W sobotę nocowaliśmy już w Budapeszcie, a w niedzielę moczyliśmy się w Balatonie.
Tydzień 30 spędziliśmy we Włoszech. W poniedziałek obudziliśmy się w Zocchio i kąpaliśmy w jeziorze Garda.
Po południu byliśmy już w Weronie, którą zwiedzaliśmy w ponad 40-stopniowym upale
We wtorek jedliśmy śniadanie z widokiem na jezioro Maggiore i spędziliśmy kilka godzin chłodząc się w jeziorze Como.
Żeby nie było nudno, obiad jedliśmy już na wybrzeżu Ligurii. To jedyne miejsce, gdzie spędziliśmy aż dwie noce. Mając takie widoki z tarasu mogłabym budzić się tam jeszcze wiele razy :) Całą środę spędziliśmy w Cinque Terre.
W czwartek ruszyliśmy dalej na południe, w Toskanii zrobiliśmy zakupy w prawdziwej winnicy :) Udało nam się też zwiedzić Florencję. Na noc dojechaliśmy do Bolonii i specjalnie wstaliśmy w piątek przed 6, żeby zdążyć zobaczyć choć trochę przed kolejnym dniem w podróży. Nie było turystów i nie było gorąco. Zwiedzanie rano ma same zalety ;)
A resztę piątku spędziliśmy już w Wenecji i stąd ruszyliśmy kolejnego dnia w drogę powrotną. Zrezygnowaliśmy z noclegu w Budapeszcie i spędziliśmy całą sobotę w podróży. Śniadanie jedliśmy w samochodzie, obiad gdzieś w środku Słowenii na stacji benzynowej, a kolację nad Balatonem. Do Lublina dojechaliśmy w niedzielę rano. Przejechaliśmy w ciągu 9 dni ponad 4000 km :) Tydzień 31 poświęciliśmy na odpoczynek, podziwianie naszych balkonowych pomidorów i wyjadanie włoskich pamiątek :)