Czyli standardowa procedura - zgłoś się, odpowiedz na pytanie, a my damy Ci koszulkę.
W ciągu ostatnich kilku tygodni, z nadzwyczajną częstotliwością brałem udział w różnych wydarzeniach - majówki, dni miasta, pikniki europejskie - których stałym punktem programu (czyli wtedy, kiedy potrzeba czasu na instalację kolejnego zespołu) jest występ prowadzącego imprezę. Taki animator czasu wolnego zwykle organizuje konkursy. Oczywiście z nagrodami.
Tak było też tym razem. Mężczyzna zszedł ze sceny, powędrował w kierunku publiki i powiedział, że ma do rozdania kilka wartościowych fantów. Trzeba zrobić sobie zdjęcie, oznaczyć specjalnym hasztagiem, a jury wybierze zwycięzców, którzy otrzymają zestaw: smycz, koszulka i kubek.
Inna sytuacja. Konkurs na fejsie. Polub stronę, udostępnij wpis, dodaj komentarz i zrób zdjęcie. Do wygrania 3 koszulki z logo sklepu. Najs.
Żeby nie było - nie ograniczajmy się tylko do gadżetów. Tym razem konkurs na blogu. Zasady podobne - zrób to, tamto i jeszcze coś, oznacz się miliardem hasztagów i weź udział w konkursie. Do wygrania 20% zniżki na zakupy.
Podsumowując:
- W pierwszym przypadku facet czegoś od Ciebie wymaga;
- W drugim przypadku strona na fejsie stawia warunki uczestnictwa w konkursie;
- W trzecim przypadku sprawa wygląda analogicznie, ale za Twoją nagrodę i tak będziesz musiał zapłacić, bo to tylko zniżka.
Dla poprawności powinienem ująć tytułowe „nagrody” w cudzysłów, bo powiedzmy sobie szczerze:
Nieważne, czy mówimy o kubku, koszulce, smyczy, firmowym pendrive 2GB, fladze, czapeczce, bluzie itp - w każdym przypadku wartość takiej nagrody wynosi zero. To żadne nagrody! To powierzchnie reklamowe, które Ty na siebie zakładasz. W ten sposób stajesz się chodzącą reklamą, za którą nikt Ci nie płaci. Nieźle nie?
Pomimo tego za każdym razem widzę miliony frajerów, którzy biją o każdy gadżet tego typu i są gotowi zabić za t-shirt. Wystarczy głupkowaty konkurs z bezwartościową nagrodą, żeby znalazło się kilku idiotów, którzy zrobią za nią wszystko. Byleby dostać coś za darmo. Nie płacić. Zbierają 50 naklejek z najdroższego sklepu w okolicy, żeby móc odebrać maskotkę wartą max. dychę. Po jaką cholerę?!
Nie bądź głupi jak ci ludzie! Olewaj konkursy, których organizator ma Cię za skończonego kretyna i nawet nie próbuj się w nie angażować.
Ochłapy zostaw dla plebsu. Oni je nawet na siebie założą.