Migawki z wakacji


Zasłyszane na ulicy Żeromskiego, w pobliżu kościoła we Władysławowie: - Mamo, pójdziemy w niedzielę do kościoła? - Do kościoła? Nie. Przecież jesteśmy na wakacjach.
Zasłyszane zza parawanu: - Ja to na śniadanie muszę jajecznicę z 6 jaj zjeść i jeszcze dokładkę pieczywa muszę mieć. - ??? - Na koniec lubię jeszcze czymś słodkim zakąsić. Spoglądam zza parawanu: no tak, cyce większe od moich i 7-miesięczna ciąża! Haa Mowa była o mężczyźnie.
Zasłyszane zza parawanu: - Ludzie, to tak zobacz, w takich przegrodach sobie siedzą, porobiliśmy sobie i tak fajnie sobie siedzą. Myśl: w zagrodach jak bydło.
Naocznie zaobserwowane: Rzecz się dzieje w środku dnia, na zatłoczonej plaży. - Dziecku chce się kupkę. Co robi mama? Na toaletę za szkoda wydać 2,5 zł, lepiej zostawić na kolejną puszkę piwa. Długo mamusia nie myśli, robi dołek w piasku na plaży, podnosi dziecko i wysadza do dołka. Rób dziecko kupkę, rób. Plum, plum, kupka wpadła do dołka. Co robi mamusia? Zakopuje kupkę! - Siku mi się chce. Co robi tata? Kopie nogą dołek, robi parawan z ręcznika i mówi do synka: siusiaj, nikt nie widzi. Kurna! Litości! Dziwne trendy nastały. Albo ja nie z tego świata, albo świat stanął do góry nogami! Nie kojarzyć z domem postawionym do góry nogami, stojącym w Ośrodku Olimpijskim w Cetniewie. Nota bene, mają świetny basen. Na plaży obowiązuje zakaz wprowadzania psów. Apeluję o zakaz wprowadzania dzieci, choć to nie ich wina, że mają durnych rodziców. Wszystko można zrozumieć, że morze jest cholernie lodowate w tym roku i wejść i wysiusiać się nie da, bo takie teksty każdego dnia można usłyszeć. Ale litości panie dobrodzieju! Ludzie się nie wstydzą, są otwarci, otwarcie mówią o problemach fizjologicznych na plaży. A może gdyby tak wszyscy weszli w jednym czasie do morza i się wysiusiali, to morze będzie cieplejsze? – To też tekst zasłyszany. Tylko czy ja bym chciała w takim zasikanym morzu pływać? Nawet, gdyby było cieplejsze? No fakt, sików nie widać, czego oczy nie widzą, to sercu nie żal. Gorzej by było, pływając w morzu napotkać przepływające obok g...*!

* * *
W drodze powrotnej wstąpię ponownie do Państwa Andrzeja i Łucji Hinz z Rumii. Tak, tak, byłam u niego kilka dni temu, skusiłam się na małe co nieco. Ledwo wytrzymała w środku dnia, w gorącej jak tropik szklarni, wachlując się kawałkiem kartki wyciągniętej z torebki. Milusio wspominam pogawędkę z Panem Andrzejem, oj ma On gadane, że ho ho ho . Ale o tym, opowiem w oddzielnym poście.

* * *
I takim, to oto miłym akcentem powracam dzisiaj z wakacyjnych wojaży do wybetonowanej, cuchnącej spalinami Warszawy.
W ślad za stópkami Edyty, przedstawiam swoje, lekko wysmażone paluszki :-)


  • Love
  • Save
    Add a blog to Bloglovin’
    Enter the full blog address (e.g. https://www.fashionsquad.com)
    We're working on your request. This will take just a minute...