Daria

My Blush Collection


Dzisiaj będzie krótko i zwięźle, a przynajmniej postaram się, żeby tak było:) Pokażę Wam dawno obiecany post, czyli moją kolekcję róży. Brakuje tu tylko najnowszej paletki Hourglass, którą pokażę osobną w przyszłym tygodniu.
W ramach wprowadzenia - zdaję sobie sprawę, że mam za dużo róży i kto to zużyje i co ty z tym robisz i po co, lepiej mieć jeden a porządny itd. Róży używam dopiero od 3?4? lat i nie wyobrażam sobie bez nich makijażu. Jak widać na poniższym zdjęciu, przeważają u mnie różowe róże;) Jak je noszę? Co tydzień w niedzielę wieczorem wybieram dwa róże, które będę w danym tygodniu nosić. Prawie wszystkie są różowe, więc zawsze będą mi pasować do makijażu. Noszę je rotacyjnie, każdy po kolei, staram się jak najszybciej zużyć kremowe, bo mają najkrótszą datę ważności. Jedne uwielbiam, inne kocham, jednego nie lubię;) Wszystkie oprócz jednego były już na moim blogu recenzowane, stąd przy każdym opisie pojawi się link odsyłający do recenzji. Miało być krótko, więc zaczynam:


Pierwszy rząd


1. Burberry Fresh Glow Blush w kolorze Pink Azalea no. 23 recenzja

Wygląda bardzo niepozornie, na skórze prawie go nie widać, jednak po jakimś czasie trochę ciemnieje. Ma delikatny efekt chłodzący, wygląda bardzo naturalnie i utrzymuje się aż 14 godzin na skórze. Jeden z moich ulubieńców.

2. Guerlain Meteorites Blossom Bubble Blush w kolorze 01 Pink recenzja

Tandetne opakowanie, ciekawy zapach i jeszcze ciekawszy efekt. Bardzo łatwo go się rozciera, ale na mojej tłustej skórze wytrzymuje tylko około 6 godzin. Mimo tego, bardzo chętnie po niego sięgam.

3. Becca Beach Tint Shimmer Souffle in Lychee/Opal recenzja

W opakowaniu nie wygląda za ładnie, ot taki dziwny mus. Za to nadrabia na policzkach - okazuje się bowiem, że opalizujących cząsteczek wcale nie jest w nim za dużo. Utrzymuje się ponad 10 godzin, wygląda bardzo naturalnie i nie trzeba do niego dobierać rozświetlacza. Nie tylko na lato.

4. Chanel cream blush w kolorze 65 recenzja

Bardzo trudno mi się go rozciera, do tego wybrałam sobie za ciemny kolor, który tego roztarcia niestety wymaga. Utrzymuje się do sześciu godzin.

5. Chanel Joues Contraste w kolorze 70 Tumulte recenzja

Pachnie różami, delikatnie obsypuje się przy nakładaniu (na szczęście nie na policzki, a raczej na opakowanie). Kolor nazwałabym uniwersalnym, będzie pasował każdemu. Przyzwoity ośmiogodzinny czas noszenia. Mój pierwszy wypiekany róż.

6. Chanel Joues Contraste w kolorze 88 Vivacite recenzja

Mój drugi wypiekany róż:) Kolor zdecydowanie odważniejszy. Przyznam, że trochę bałam się tego fioletu, ale ciekawość zwyciężyła. Bardzo napigmentowany, wymaga dużego pędzla, by go od razu mocno rozetrzeć. Idealny zimny kolor.

7. Dolce&Gabbana róż w kolorze Provocative 40 recenzja

To jeden z moich ulubionych róży, mimo jego nieidealnej trwałości. Kolor znowu jest uniwersalny, jednak ma w sobie coś takiego, że częściej sięgam po niego, niż po Tumulte 70. Zakupiony w Hiszpanii, dzielnie ze mną wrócił do Portugalii i bardzo często gości na moich policzkach.

Drugi rząd



8. Hourglass Ambient Lighting Blush w kolorze Ethereal Glow recenzja

Zdaję sobie sprawę, że ten kolor może nie podobać się każdemu, jednak ja wiedziałam, że musi być mój. Delikatnie się obsypuje przy aplikacji, ale nałożony na policzki wytrzyma tamże długie godziny. Dzięki niemu kupiłam paletkę róży Hourglass, świetna jakość.

9. Diorblush Trianon Edition 946 recenzja

Wielkie rozczarowanie. Kolor piękny, pigmentacja tragiczna. Nie pomaga tarcie, trochę pomaga skrobanie;) Niestety skusiłam się na niego przez pewną znaną polską blogerkę, która dostała go za darmo i wychwalała go pod niebiosa. Nie, nie mam wadliwej sztuki. Macałam ich chyba z 10, wszystkie są takie same. Niedługo pewnie wyląduje w koszu.

10. Guerlain Cherry Blossom Blush Sakura recenzja

Kolejny ulubieniec. Musiałam go ściągać aż z Singapuru, bo nie był dostępny w Europie. Pięknie pachnie, nadaje bardzo delikatny efekt i trzyma się przyzwoite 8-10 godzin.

11. NYX róż w kolorze Taupe

Jedyny bez recenzji. Kupiłam go do konturowania, jednak okazał się dla mnie za czerwony(?), dlatego przez kilka miesięcy leżał w łazienkowej szafce. Rok temu miałam ważną prezentację, oczywiście miałam katar i czerwony nos, dlatego stwierdziłam, że nie mogę mieć różowego różu, bo będę wyglądała jeszcze gorzej. Z pomocą przyszedł mi NYX, wygląda całkiem fajnie, niestety po czterech godzinach go już na policzkach nie ma

12. Chanel Les Beiges Healthy Glow Multi-Color 02

Jego także kupiłam z zamiarem użycia go do konturowania, jednak okazało się, że lepiej sprawuje się jako róż. Lepiej wygląda przy delikatnie opalonej skórze, niż mojej aktualnej, ale nadal chętnie po niego sięgam:)


Podsumowanie? Moją pierwszą myślą, było to, że mam tylko 12 róży?! Myślałam, że mam ich więcej;) Udało mi się zdenkować tylko 4 róże od czasu, gdy zaczęłam je nosić, czyli jakieś 3-4 lata. Chyba nie jest tak źle, prawda?
  • Love
  • Save
    Add a blog to Bloglovin’
    Enter the full blog address (e.g. https://www.fashionsquad.com)
    We're working on your request. This will take just a minute...