Znikomy miesięczny przyrost to mój największy włosowy problem. Pośrednio przez niego zrezygnowałam z rozjaśniania - włosy szybciej niszczyły się niż rosły, dlatego ciężko mi było je zapuścić. Po bardzo długiej przerwie znów postanowiłam powrócić do wcierek i tym samym rozpocząć kilkumiesięczne wyzwanie, którego efekty będę systematycznie przedstawiać na blogu. Dziś zapraszam na krótki opis mojego planu przyspieszenia przyrostu i zagęszczenia włosów na najbliższy miesiąc. :)
Skąd wiem, że moje włosy wolno rosną? Niewielki przyrost widać głównie po odrostach, ale wygodniejsze jest dla mnie pasemko kontrolne, dzięki któremu mogę dokładnie zmierzyć, w jakim tempie rosną moje włosy. Na początku grudnia 2013, czyli prawie rok temu pobrałam próbkę w postaci 300 mg włosów do badania, jakim była analiza pierwiastkowa włosów, o której
pisałam w tym poście. W związku z tym, że moje włosy są cienkie i tym samym lekkie, aby uzyskać 300 mg niefarbowanych włosów o maksymalnej długości 3 cm, musiałam wyciąć tuż przy skórze naprawdę sporo kosmyków. Wykorzystałam okazję i wybrałam m.in. pasma przy karku, które były podniszczone przez otarcia o poduszkę i mocno się wtedy plątały. Po roku mierzą 12 cm, czyli moje włosy rosną średnio 1 cm na miesiąc.
Co prawda takie tempo przyrostu jest standardowe dla większości ludzi, ale chciałabym sprawdzić, czy uda mi się je przyspieszyć, tak jak udało się to wielu dziewczynom. Zależy mi też na ponownym wyhodowaniu baby hair i właśnie dlatego podejmuję wyzwanie. :)
Cel wyzwania
♥ Przyspieszyć porost włosów ♥ Wzmocnić wyrastające włosy ♥ Zagęścić włosy ♥ Zmniejszyć zakola
Wewnętrzna pielęgnacja
1. Poranne oczyszczanie Czyste jelita to gwarancja lepszego wchłaniania składników odżywczych pochodzących z pożywienia, dlatego postanowiłam powrócić też do picia na czczo ciepłej przegotowanej wody z miodem i cytryną, o której już dawno
pisałam w tym poście. Jest pyszna i w dodatku bardzo zdrowa. :)
2. Powrót do siemienia lnianego Pamiętacie eksperyment i moje comiesięczne raporty z picia siemienia? Baby hair, które wtedy wyhodowałam były naprawdę imponujące (
zajrzyjcie tutaj) i chciałabym znów mieć takie. :) Im więcej baby hair, tym lepiej dla mojego wysokiego czoła i tym ładniej układają się włosy u nasady.
Mój obecny
przepis na lniany koktajl wygląda następująco:
Zalewam wrzątkiem (200 ml) łyżkę ziaren siemienia, przykrywam talerzem i odstawiam na ok. 20 minut. Następnie dodaję banana i mielę wszystko blenderem, na najwyższych obrotach, aby ziarna były jak najdrobniej posiekane. Pychota :-) Poza siemieniem lnianym będę też częściej wyciskać soki i pić koktajl pietruszkowy.
Linki do postów z wcześniejszego lnianego wyzwania: ♥
Relacja Klaudii na temat picia żelu lnianego ♥
Opis eksperymentu ♥
Jak spożywam siemię lniane ♥
Kiełki z siemienia ♥
Toksyczność siemienia lnianego a mój eksperyment ♥
Raport miesięczny z eksperymentu
♥
Raport dwumiesięczny z eksperymentu ♥
Raport z trzymiesięcznego eksperymentu ♥
Baby hair po lnianej kuracji
3. Silica Już od jakiegoś czasu łykam Silicę, ale do tej pory robiłam to nieregularnie - w ciągu pół roku zużyłam 3/4 opakowania. Kuracje przynoszą efekty tylko wtedy, gdy są prowadzone systematycznie, dlatego od dziś będę łykać codziennie jedną tabletkę.
Zewnętrzna pielęgnacja Przez ostatni rok unikałam wcierek, ponieważ obciążały moje włosy (niskoporowate odrosty), a nawet delikatny masaż wzmagał przetłuszczanie. Bardziej zależało na rzadszym myciu włosów niż na uzyskaniu szybszego przyrostu, dlatego zrobiłam długą przerwę od pielęgnowania skóry głowy.
1. Wcierki i delikatny masaż Po przygotowaniu mojej skóry podczas , spośród wielu wcierek wybrałam
Placentę Mil Mil, którą od dawna mi polecałyście. Jedną ampułkę będę wcierać ok. 3 razy w tygodniu w świeżo umytą, wilgotną skórę głowy ze szczególnym uwzględnieniem zakoli i włosów przy linii twarzy. Na razie zakupiłam dwa opakowania (w sumie 24 fiolki o pojemności 6 ml każda), na Allegro zapłaciłam za nie ok. 55 zł razem z przesyłką.
2. Nawilżanie i złuszczanie skóry głowy W związku z tym, że skóra mojej głowy jest delikatna, od czasu do czasu będę ją także nawilżać przed myciem ampułkami Seboradin FitoCell i zwykłymi odżywkami o prostych, bezsilikonowych składach. Będę też wykonywać systematyczny peeling szamponem przeciwłupieżowym, bo tylko na dobrze przygotowanej skórze składniki aktywne mają prawo poprawnie działać.
W okolicach 15 grudnia pojawi się pierwszy raport z mojego wyzwania. Trzymajcie kciuki :-)
F A C E B O O K I N S T A G R A M B L O G L O V I N'