Photos: Jey Wild
Prasowacz parowy:
SteaMaster
I'm wearing: Shirt/ koszulka:
nife.pl Jeans/ spodnie:
Stradivarius Shoes/ buty:
Adidas Superstar Witajcie! Kilka dni temu po raz pierwszy przetestowałam jedno z najfajniejszych urządzeń domowych i stwierdziłam, że muszę Wam o nim opowiedzieć :) Prasowanie nigdy nie było moim ulubionym zajęciem, głównie z braku czasu, ale też z obawy przed przypaleniem czy innego rodzaju uszkodzeniem ulubionych rzeczy, aż do momentu odkrycia
prasowacza parowego.
Szczerze mówiąc zastanawiam się, jak do tej pory bez niego funkcjonowałam, bo z żelazkiem jestem na bakier, a jak wiecie koszule i sukienki lubią się gnieść w szafie, przez co mocno tracą na estetyce. Prasowanie nagle okazało się tak proste i przyjemne (!), że nie mogłam się od niego oderwać :)
SteaMasterem prasuje się średnio 5 razy szybciej niż za pomocą tradycyjnego żelazka, co okazuje się
wielkim plusem, gdy w pośpiechu szykujemy się na spotkanie czy inną okazję. Wystarczy 30 sekund i prasowacz jest gotowy do użytku! Po takim parowym zabiegu moje sukienki wyglądają jak nowe - zero zagnieceń przy aplikacjach, zamkach czy guzikach. Odświeżyłam również kilka moich ulubionych bawełnianych koszulek, a w wolnej chwili zabiorę się za płaszcze.
Myślę, że taki prasowacz to
must have każdej fashionistki czy po prostu zabieganej kobiety, dbającej o swoje ubrania. W ofercie
SteaMaster znajdziecie prasowacz o naprawdę ciekawym nowoczesnym designie, dostępny w kilku ślicznych kolorach. Ja w pierwszej chwili byłam przekonana do uniwersalnego srebrnego, ale ostatecznie padło na różowy, z czego bardzo się cieszę :) Mam nadzieję, że moja krótka recenzja Was zaciekawiła.. i sprawicie sobie takiego domowego pomocnika np. na Dzień Kobiet.. :D Ściskam i zapraszam na nowy post w walentynki!